Producentowi lub importerowi, który wprowadza do obrotu produkty niewłaściwie oznaczone lub niespełniające unijnych norm, grozi grzywna lub kara pozbawienia wolności. Musi też usunąć skutki nieuczciwego działania. Na rynku można znaleźć produkty oznaczone logo łudząco podobnym do oznaczenia CE (Conformité Européenne, czyli zgodność europejska). Nie jest to jednak znak, za którym stoi deklaracja producenta, że wprowadzony do obrotu przedmiot jest zgodny z europejskimi normami bezpieczeństwa. Ten skrót oznacza, że towar pochodzi z Chin (China Export). Wprowadzenie towaru z fałszywym znakiem CE to oszczędność dla firmy. Producent lub importer nie wydaje wtedy pieniędzy na testy i badania bezpieczeństwa, które firma powinna wykonać przed wprowadzeniem do obrotu towaru z logo CE. Obowiązek znakowania produktów logo CE ciąży na przedsiębiorcach od momentu, gdy Polska wstąpiła do Unii. Producent musi nadać ten znak towarom, takim jak np. zabawki, sprzęt RTV i AGD, komputery, urządzenia ciśnieniowe czy okulary przeciwsłoneczne. Wynika to z unijnych dyrektyw Nowego podejścia.
Za znakiem CE powinna stać deklaracja zgodności WE. To dokument, w którym producent potwierdza, że jego towary spełniają unijne normy bezpieczeństwa. Gwarantują one np., że grzejnik, który się popsuje, po prostu przestanie działać, ale nie wybuchnie, a zabawki nie są wykonane z materiałów radioaktywnych. Deklaracja zgodności WE nie gwarantuje jednak, że kupiony produkt będzie sprawny dłużej niż zwykle. Znak CE nie jest handlowym świadectwem jakości, lecz potwierdzeniem, że produkt jest bezpieczny. Raz kupiony przez klienta niebezpieczny produkt z fałszywym logo może spowodować, że w ogóle straci on zaufanie do znaku CE. Będzie podejrzliwie traktować nawet te produkty, które zostały oznaczone poprawnie i spełniają wszystkie unijne normy. Każda podróbka psuje rynek, rzetelne firmy, które na tym tracą, mogą wytoczyć powództwo przeciw nieuczciwym przedsiębiorcom.